Mieszkanie z duchem. Część pierwsza
Po
miesiącach poszukiwań, spotkań z pośrednikami, właścicielami,
zakupieniu "na nowe mieszkanie" pięknego spodeczka z
Bolesławca, pożegnaniu się z wizją tarasu z bangkirai i
pogodzeniu z tym, że nie będzie gdzie powiesić obrazu autorstwa
Twojej siostry (ach te
wyrzuty sumienia), wybrałaś w końcu mieszkanie.
Nie jest
jak ze snu. Stanowi jedynie wypadkową pragnień i
rzeczywistości,
ale trzeba być dorosłym.
Umawiasz się
do notariusza.
Przez tak
przyziemne kwestie jak negocjacje dotyczące ceny, terminu wydania
lokalu i ewentualnie dopełnienie wszelkich formalności związanych
z zawarciem umowy kredytu, przebrnęłaś bezboleśnie, albo wyparłaś
ten etap – co może wydłużyć terapię, którą kilkakrotnie
zapragniesz rozpocząć podczas finalizowania transakcji.
Podekscytowana
rozpowiadasz znajomym, że już niedługo kolejna parapetówa w
słonecznym M3, umawiasz
architekta, żeby rozwiązał problem ślepej kuchni, a Twój tata
zamawia podłogi, bo oczywiście jako córka posadzkarza,
zamiast pachnącego
drewna będziesz miała pachnące linoleum. Tata stawia.
Masz już
za sobą opalenie z farby olejnej jednej strony drzwi, a tylko ten,
kto to robił wie, że to bardzo żmudne zajęcie.
Twój facet
cieszy się, że szykuje się Wam miłe gniazdko, w którym
- zszedłszy
od czasu do czasu, czyli
między posiłkami, z
oczu mamusi -
zasiądzie na tronie króla
puszczy.
Obyś nie
miała faceta mieszkającego z mamusią, choć zdecydowanie służy
to dramatyzmowi tej opowieści.
Mogłabyś
się już wprowadzać, ale dzisiaj w pracy, poszukiwania mebli
kuchennych przerwał Ci telefon z kancelarii notarialnej.
Okazuje
się, że Pani właścicielka, z którą rozmawiałaś, nie
jest właścicielem, a w księdze wieczystej wpisani są:
*Pani
Halinka, która przeszła na drugą stronę tęczy i od 1982 roku
oddaje się przyjemnościom w krainie wiecznych łowów;
*Jej mąż,
Władysław, który nie
mogąc znieść rozłąki na ziemskim padole, szczęśliwie
dołączył do żony dziesięć lat później.
Romantyczna
historia, ale w sumie co Cię to obchodzi.
(1)Pani
właścicielka pokazała Ci testamenty rodziców.
(2)
Podpisałaś wydrukowaną z internetu umowę przedwstępną,
żeby zdążyć opalić drzwi na parapetówkę. Generalnie czujesz
się właścicielką, o czym świadczy między innymi to, że jako
taka (3) opchnęłaś za dobry gorsz gdańską szafę, w miejsce
której planujesz postawić kojec dla kota. Nie wspominając już o
tym, że (4) dałaś zadatek stanowiący jedną piątą ceny,
bo Pani właścicielka podkreślała, że dasz tym świadectwo
swojego zaangażowania w sprawę..., że ...mimo młodego wieku
podchodzisz do tego "na poważnie".
Pani w
słuchawce mówi jednak, że bardzo jej przykro ale "termin
spotkania celem podpisania aktu notarialnego zmuszona jestem odwołać
do momentu dopełnienia formalności".
Rozumiesz
tylko "odwołać".
Robi Ci się
lekko słabo. Przed oczami przewija się kolejno: wizja utraty
związku – brak mieszkania oznacza bowiem brak pożycia, przecież
on u mamusi...wiadomo; co z zadatkiem; co z drugą stroną drzwi –
juz kupiłaś olej do drewna; czy tata może odesłać linoleum do
producenta; niezalegalizowana dziura w kuchni -gruz wywieziony;
wraca nadzieja na taras z egzotyka; widzisz obraz siostry i
spodeczek...
Spodeczek.
Prawdą jest, że niebieskie wzory ograniczają widoczność
znacznika naniesionego budowlanym, poślinionym dla wzmocnienia
efektu ołówkiem, ale nie zamierzasz się zrażać. Sprawa jest
pilna. Na kartce piszesz: "tak", "nie", "żegnaj".
Zamykasz oczy. Spodeczek drga. Pani Halina pojawia się
pierwsza i zdecydowanie wskazuje trzecią opcję.
Ok Panowie,
wiadomo, że nie mieszkacie z mamusiami.
Sytuacja nie
jest tragiczna ale może okazać się, że będziesz miała więcej
czasu na remont.
Zacznijmy
od odpowiedzi na pytanie, czy Pani właścicielka, która
była wskazana
w testamentach rodziców jako spadkobierca
(bierze spadek) faktycznie jest właścicielką.
Niestety,
żadne z nas nie może na podstawie testamentu nabrać przekonania o
obcowaniu z właścicielem.
Dlaczego?
Nie mamy
pewności, kto sporządził
testament, a jeżeli
jest to testament własnoręczny (napisany
odręcznie) podwójnie nie
mamy pewności. Nie wiemy
czy był to właściciel mieszkania.
Przy
założeniu, że są to testamenty nieżyjących właścicieli, nie
możemy być pewni, że po ich sporządzeniu nie napisali nowych
testamentów, w których oświadczyli, że odwołują dotychczasowe i
powołują do dziedziczenia (do bycia spadkobiercą) sąsiadkę z
dołu.
Być może
testament któregoś z nich został uznany za nieważny, bo np. Pani
Halinka wyrażając ostatnią wolę nie była w stanie oprzeć się
naciskom córki, pod której opieką, z powodu chorób osłabiających
aktywność i siłę woli, pozostawała pod koniec życia.
Testament
to dokument, w którym wyrażamy swoje życzenie, co do tego jak chcielibyśmy rozdać nasz majątek po śmierci. Nie przesądza on
jednak o tym, że osoby które powołamy do dziedziczenia zgodzą się
być naszymi spadkobiercami.
Możemy,
dopóki żyjemy, bo po śmierci
się nie liczy;) codziennie pisać inny testament (co
może oczywiście poddawać w wątpliwość naszą poczytalność, a
co za tym idzie stanowić przesłankę unieważnienia testamentów).
Nowy testament, którego treści nie da się pogodzić z treścią
poprzedniego, uchyla tamten.
To w takim
razie po co sporządzać testament skoro to nic nie daje? !
Pani
właścicielka zapewniała Cię o tym, że mieszka tam od
dziecka, wszystko jest w porządku, a brat mieszka w Kanadzie i nie
rości pretensji do majątku rodziców.
Pamiętaj,
że są pewne zasady dotyczące umów.
Pierwszą z
nich jest zasada zaufania do kontrahenta. Druga zasada brzmi:
kontrahent zawsze kłamie. Ile razy słyszałam "Pani
kochana my się znamy ze sprzedającymi, my się razem wychowywaliśmy
na jednym podwórku, żadnych papierów nie trzeba sprawdzać. My
sobie ufamy", a później okazywało się, że nieruchomość
zajęta jest przez komornika.
Pierwszym krokiem, po ustaleniu ze sobą, że
chcesz mieć właśnie to mieszkanie, jest odszyfrowanie
treści księgi wieczystej dla ustalenia i oceny stanu
prawnego nieruchomości.
Niestety
często zdarza się, że właściciele, z niewiadomych przyczyn, nie
chcą podać numeru księgi.
Trzeba się
upierać, bo bez zaglądania tam nie warto zaczynać negocjacji
dotyczących nabycia nieruchomości.
Z księgi
dowiesz się między innymi:
*kto jest
właścicielem,
*czy wpisana
jest hipoteka na rzecz banku, bo jeżeli tak to może dojść do
sytuacji, w której będziesz spłacać komuś kredyt,
*czy
przypadkiem nie jest tak, że w dużym pokoju ma prawo dożywotnio
mieszkać kuzynka Pani Halinki z narzeczonym,
*a może
będzie napisane, że nieruchomość zajęta jest przez komornika
lub
*obiecano
sprzedać lokal komuś innemu.
Serio.
Żeby
nakłonić właściciela do podania numeru księgi wieczystej, możesz
powiedzieć o tym, że księgi wieczyste są jawne.
Oznacza to, że każdy ma prawo wglądu do treści
księgi , żeby ocenić stan prawny nieruchomości, czyli
przekonać się jakie prawo kupuje i czy przypadkiem nie będzie
mieszkać z kuzynką Pani Halinki spłacając przy okazji kredyt na
budowę domu jej córki.
Na
wzmocnienie dodam, że nie można zasłaniać się nieznajomością
treści księgi wieczystej. Jeżeli okaże się, np. po
podpisaniu umowy przedwstępnej, że po nieudanym związku pociotka
Pani Halinki wprowadza się do Ciebie, to nie możesz przypisać winy
Pani właścicielce, że zataiła to przed Tobą, jeżeli
prawo siostry ciotecznej córki szwagra Pani Halinki, zostało
wpisane do księgi i mogłaś, a mogłaś bo księgi są jawne,
zapoznać się z jej treścią. Kuzynka Pani Halinki staje się....
Twoją kuzynką!! ;).
Oczywiście
wszystko sprawdza notariusz. Nie musisz podpisywać aktu
notarialnego, kiedy dowiesz się od rejenta, że przejmujesz starszą
panią wraz z kredytem, ale w sytuacji, w której bez sprawdzania
księgi wieczystej, zawarłaś umowę przedwstępną, wyremontowałaś
mieszkanie i dałaś Pani właścicielce jako zadatek
wszystkie swoje oszczędności, możesz poczuć, że jesteś w
czarnej otchłani.
Zakładam,
że przekonałaś Panią właścicielkę i dostałaś numer
księgi. Pamiętaj, że współczesny numer składa się z liter
i cyfry łamanych na cyfry łamanych na cyfrę kontrolną, np.
Ol1Y/00000156/9.
Tutaj
sprawdzisz treść księgi:
Wpisujesz
numer, udowadniasz, że nie jesteś robotem (warto odróżniać
spódnice od sukienek, ale wiadukt i most to to samo) i wciskasz
znajdujący się w prawym, dolnym rogu guzik z napisem"wyszukaj
księgę".
Oszczędzę
Ci teraz opisywania struktury księgi, a powiem tylko, żebyś
sprawdziła dział drugi "II" (trzecia
zakładka od lewej strony) i przeczytała kto tam jest
wpisany. Stan ujawniony w księdze wieczystej powinien być aktualny
i masz prawo sądzić, że osoby tam ujawnione są właścicielami.
Okazuje się
jednak, że jako właściciele wpisani są w dziale II Halina z
Władysławem. To problem, bo talerzyk może już nie zadziałać, a
Halinka nie była Tobie zbyt przychylna.
Po
zapoznaniu się z treścią księgi wiesz już, że problem stanowi
to, że ujawnieni tam właściciele są już w lepszym świecie, a
nawet jeżeli ich dusza wcieliła się w nowy byt fizyczny na ziemi,
to notariusz może mieć problem z ustaleniem ich tożsamości.
To, co
możesz zrobić, to poinformować Panią właścicielkę, co
pewnie uczynił już notariusz, że musi przeprowadzić
postępowanie spadkowe po każdym z rodziców, żeby sprawdzić,
a potem wykazać, kto w wyniku spadkobrania stał się
właścicielem lokalu mieszkalnego.
Przyjęło
się, że najpierw przeprowadzamy postępowanie spadkowe po osobie,
która dłużej pozostawała przy życiu.
Pan
Władysław zmarł w 1992 roku, więc to postępowanie może
przeprowadzić notariusz.
Pani
Halinka odeszła w takiej dacie, że postępowanie może
przeprowadzić tylko sąd.
Pani
właścicielka może zatem złożyć wniosek o stwierdzenie
nabycia spadku po rodzicach do sądu lub poświadczyć dziedziczenie
po tacie u notariusza, a
stwierdzenie nabycia spadku
po mamie przeprowadzić w sądzie.
W efekcie
tych postępowań powstaną dwa bardzo ważne dokumenty:
postanowienie
sądu o stwierdzeniu nabycia spadku i
akt
poświadczenia dziedziczenia (jeżeli postępowanie po Panu
Władysławie prowadził notariusz). Powiem Ci później dlaczego w
tym przypadku postępowanie spadkowe po Panu Władku musiał
przeprowadzić sąd.
Postanowienie
o stwierdzeniu nabycia spadku musi być opatrzone czerwoną
pieczątką, z której będzie wynikać kiedy stało się
prawomocne. Jak już się domyślasz, trzeba będzie na tę
prawomocność trochę poczekać.
Akt
poświadczenia dziedziczenia, po tym jak notariusz zarejestruje
go w specjalnym rejestrze, ma moc od chwili rejestracji. Oznacza to
że, jeśli wszystko przebiegnie pomyślnie, od notariusza
wychodzisz tego samego dnia z "działającym" aktem
poświadczenia dziedziczenia, który stanowi dowód tego, że
spadkobiercy są spadkobiercami, a co się z tym wiąże nowymi
właścicielami upatrzonego i wyremontowanego przez Ciebie
mieszkania.
O tym, jak
świadczy o Tobie fakt, że poczyniłaś nakłady na cudzą rzecz
napiszę następnym razem. Tak. Na cudzą rzecz. Nie Twoją.
Zarówno w
Postanowieniu sądu o stwierdzeniu nabycia spadku jak i w akcie
poświadczenia dziedziczenia nie będzie wzmianki o Twoim
mieszkaniu. Będzie natomiast wyszczególnione kto, w
jakim ułamku, jest spadkobiercą zmarłej osoby –
tej, która jest wpisana w księdze wieczystej.
Żeby
obliczyć, w jakim udziale spadkobierca jest właścicielem Twojego
mieszkania, mnożysz jego ułamek w spadku z ułamkiem
przysługującym zmarłej osobie w prawie własności Twojego
mieszkania. Jeżeli wyjdzie 1 to świetnie. Jeżeli mniej
- szukaj dalej.
Suma
udziałów współwłaścicieli– spadkobierców, którzy przyjdą
do notariusza sprzedać Tobie mieszkanie musi równać się 1.
Wtedy nabędziesz całe prawo własności.
Przykład.
W
postanowieniu sądu o stwierdzeniu nabycia spadku po Pani Jadwidze
jest napisane, że spadek po niej na podstawie ustawy nabyli mąż
Edward w udziale 1/3, córka Krystyna w udziale 1/3 i
córka Joanna w udziale 1/3.
W księdze
wieczystej wpisani są: Pani Jadwiga i Pan Edward jako właściciele
gruntu zabudowanego domem jednorodzinnym.
Po
śmierci Jadwigi Pan Edward zachowuje 1/2 nieruchomości (swoją
część), a tylko 1/2 po Pani Jadwidze stanowi spadek.
Liczymy
udziały:
Pan
Edward ma: swoją połówkę + 1/3 części w połówce żony---->
1/2 + (1/3 x1/2) = 4/6
Krystyna
ma: 1/3 z połówki zmarłej mamy -----> 1/3x1/2=1/6
Joanna
ma: 1/3 z połówki zmarłej mamy -----> 1/3x1/2 =1/6.
Jak
widzisz 4/6 +1/6+1/6 =1.
Pani
właścicielka przeprowadziła postępowania
spadkowe po rodzicach i okazało się, że Pani Halina odwołała
swój testament w całości i powołała do dziedziczenia, w dowód
miłości, swojego wyłącznego ukochanego - męża Władka,
a Pan
Władysław odwołał swój testament, nie powołując w miejsce
dotychczasowej nowych spadkobierców, w tym żony, wątpiąc w jej
miłość po wydarzeniach jakie miały miejsce w sanatorium.
W efekcie
Pani właścicielka jako spadkobierca jest właścicielem
Twojego lokalu w 1/2 części, a w 1/2 lokal należy do Brata z
Kanady.
Pani
właścicielka podtrzymuje, że Brat z Kanady nie
rości pretensji do majątku rodziców i przekazuje, że brat nie
przyjedzie do notariusza.
Po raz
kolejny zaprzęgasz talerzyk z Bolesławca
w nadziei, że uprosisz Panią Halinkę, żeby załatwiła
sprawę z synem.
W Sytuacji,
w której wpisany do księgi wieczystej właściciel nie żyje,
notariusz musi upewnić się, że osoby, które sprzedają mieszkanie
faktycznie mają do tego prawo.
Wiesz na
pewno, że nikt nie może przenieść na inną osobę
więcej prawa niż sam
posiada. Trzeba odpowiednimi dokumentami wykazać tak zwane
następstwo prawne – czyli opisać drogę przejścia
prawa z osób ujawnionych w księdze
wieczystej na tych, którzy usiedli przy notarialnym stole.
Wpisani do
księgi wieczystej jako właściciele Halinka i Władek zmarli, a ich
spadkobiercami są Pani właścicielka i Brat z Kanady, co
wynika z prawomocnego postanowienia
sądu o stwierdzeniu nabycia spadku po Pani Halinie
i Panu Władku.
Teraz
wyjaśnię, że postępowanie spadkowe po Panu Władku nie mogło być
przeprowadzone przez notariusza ponieważ Brat z Kanady musiałby
przyjechać do kancelarii, a w postępowaniu przed sądem nie ma
takiej konieczności.
Kroki:
1.
wybierasz mieszkanie
2.
sprawdzasz treść księgi wieczystej
3. jeśli
wpisani są inni ludzie niż ci, z którymi się umawiasz prosisz o
dokumenty, z których wynika jak to się stało, że teraz to oni są
właścicielami
4. jeżeli
ujawnieni w księdze wieczystej właściciele nie żyją prosisz o:
-
prawomocne postanowienie sądu o stwierdzeniu nabycia spadku
lub
-
zarejestrowany akt poświadczenia dziedziczenia
5. jeżeli
w tych dokumentach stwierdza się, że spadek pochodzi od wpisanych w
księdze właścicieli, a spadkobiercami są ci, z którymi umawiałaś
się na kupno mieszkania wszystko jest ok
6. jeżeli
okaże się, że to jednak nie ci ludzie – odpuszczasz.
Oczywiście
ustalenie właściciela to podstawowa sprawa. Jeżeli to się zgadza
robisz kolejne kroki, żeby ustalić cały stan prawny nieruchomości.
W następnej
części opowiem Ci o pełnomocnictwie jako remedium na
niechęć do Kraju Brata z Kanady oraz o tym, czy
zawarta przez Ciebie umowa przedwstępna jest ważna – czy działa.
Napiszę co
stanie się z zadatkiem danym Pani właścicielce, która jak
się okazało tylko w połowie nią jest, a także co się stanie
jeśli Brat z Kanady nie przyśle pełnomocnictwa.
Pewnie
zaczynasz rozumieć dlaczego nie warto marudzić notariuszowi "po
co tyle dokumentów" i wiesz, że warto żeby je przeczytał.
Dodam
jeszcze, że nawet jeżeli z księgi wieczystej nie wynika nic
niepokojącego, może okazać się, że duchy przeszłości lub
trzecie oko kuzynki Pani Halinki spoglądają na Ciebie np. z aktu
notarialnego, na podstawie którego właściciele nabyli mieszkanie.
Śpij
spokojnie.
Komentarze
Prześlij komentarz